Kaczki Jana Dormana

Wybitny pedagog Jan Dorman założył, w 1945 roku, Międzyszkolny Teatr Dziecka w Sosnowcu – przestrzeń ekspresji młodych ludzi, którym II wojna światowa odebrała radość dzieciństwa. Wspólne tworzenie i odgrywanie spektakli miało wartość edukacyjną i wychowawczą, przede wszystkim jednak pozwalało otrząsnąć się z traumy, umożliwiając dzieciom rozwój poprzez niczym nieskrępowaną zabawę.

W 1950 roku placówka została przeniesiona do Będzina, a rok później otrzymała nazwę Teatr Dzieci Zagłębia, by w krótkim czasie stać się jedną z najbardziej awangardowych scen polskich dla dzieci i młodzieży, prowadzoną przez Dormana nieprzerwanie aż do 1978 roku. W tym czasie pedagog nawiązał dialog również z najmłodszą częścią społeczeństwa, konstruując widowiska i przeprowadzając, na ich bazie, eksperymenty teatralne wśród dzieci, uczęszczających do przedszkoli.

Magazynier teatralny: Widzieliście gdzieś dwie kaczki: żółtą i niebieską? Są ogromne, mają ruchome skrzydełka i poruszają się na kołach od roweru.

Jan Dorman: „W latach 1953-1956 wprowadziłem do repertuaru mojego teatru krótkie, dwudziestominutowe widowiska grane bezpośrednio w salach rekreacyjnych przedszkoli. Spektakl składał się z właściwego występu aktorów, oraz elementów towarzyszących, jakim jest niewątpliwie proces ustawiania dekoracji teatralnych, moment przygotowań. Zresztą uważałem wtedy, że już sama obecność teatru na terenie przedszkola jest wydarzeniem”.

Magazynier teatralny: To bardzo ciekawe, ale nadal szukam tych kaczek. Widzi pan… uciekły z magazynu. Nie znają miasta, a w gazetach od rana pełno kaczek dziennikarskich. Jeszcze zejdą na złą drogę.

Jan Dorman: Obecność teatru zakłócała normalny tryb zajęć, zwyczajów, konwencji tak pieczołowicie pielęgnowanej przez wychowawczynie w każdym przedszkolu. Wizyta nasza robiła wrażenie. Dzieci tęskniły za tą niecodziennością, czekały na nasz przyjazd. Wiedzieliśmy o tym. To skłaniało nas do chytrych wręcz perwersyjnych pomysłów (…) Oto zostawiamy w przedszkolu rekwizyt. W pośpiechu, w zorganizowanym nieładzie na podłodze zostaje lalka. Ta sama lalka, którą podczas widowiska próbowały dotknąć, która ich oczarowała swoim nierzeczywistym ruchem, formą. Ta porzucona lalka tworzy ciąg odegranego widowiska. Rozpoczęta zabawa nie ustaje, trwa w wyobraźni dzieci. Dla pozostawionej lalki potrafią wszystkiego dokonać. Dla niej zalega cisza poobiednia, sylencjum, dla niej rysują, śpiewają..”

Magazynier teatralny: Lalka… no tak, ale pytam o kaczki. Takie duże na kółkach…

Jesienią 1968 roku Dorman przeprowadził eksperyment pedagogiczno–teatralny, w porozumieniu z dwoma będzińskimi przedszkolami, przy użyciu rekwizytów teatralnych – dwóch olbrzymich kaczek, które przez dwa tygodnie towarzyszyły dwóm grupom dzieci podczas zabaw, zajęć i posiłków.

Magazynier teatralny: Kaczki! Nasze kaczki!

Wychowawcy otrzymali, stworzony specjalnie na tę okazję scenariusz, zawierający wytyczne, dotyczące kierowania zabawą dzieci z wprowadzonymi rekwizytami. Po upływie wyznaczonego czasu kaczki zniknęły z przedszkoli…

Magazynier teatralny: Eh… no i szukaj wiatru w polu…

Dorota Dorman: „Podstawą tego eksperymentu może być założenie, że teatr nie może działać w izolacji do placówek zajmujących się wychowaniem dziecka, nie może stanowić jedynie formy „odświętnych” kontaktów dziecka ze sztuką. Wychowanie przez teatr i dla teatru tylko wówczas zostanie zrealizowane, kiedy wejdzie on jak najgłębiej w codzienne życie dziecka, będzie towarzyszył mu nie tylko w ekspresji dziecięcych przeżyć w świetle reflektorów scenicznych, ale i w jego zwykłej zabawowej działalności. Im częstsze staną się kontakty dziecka z teatrem w tej formie, tym łatwiej powstaną u niego nawyki teatralne, tym szybciej przyswoi sobie ono specyfikę języka teatralnego”.

Magazynier teatralny: A co stało się z kaczkami?

Po trzydziestu pięciu latach, studenci czwartego roku Animacji Społeczno-Kulturalnej Filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie, pod kierunkiem dr Ewy Tomaszewskiej, powtórzyli Dormanowski eksperyment, by porównać wyniki badań z 1968 roku ze współczesnym odpowiednikiem.

Dr Ewa Tomaszewska: W 2003 roku zrealizowaliśmy projekt według pomysłu Jana Dormana „Kaczka i Hamlet” (…). Efekt wcześniejszej stymulacji przerósł nasze przewidywania”.

Program dydaktyczny obejmował wprowadzanie codziennie jakiegoś elementu, dotyczącego kaczek: piosenki, filmu, gry, wiersza, opowiadania lub obrazu. Po dwóch tygodniach rekwizyty zniknęły z przedszkoli, a dzieci poszły do teatru, by odkryć, że zabawki są bohaterami spektaklu, realizowanego na bazie scenariusza Jana Dormana.

Magazynier teatralny: No to mamy jakiś trop…

Dr Ewa Tomaszewska: Spektakl, który przygotowaliśmy był całkowicie afabularny, oparty o gry i zabawy dziecięce. Aktorzy posługiwali się wyliczanką, wierszykiem, piosenką, prostą sytuacją sceniczną, przeniesioną wprost z przedszkolnego podwórka”.

Następujące po sobie obrazy nie miały logicznego ciągu. Zdarzenia toczyły się szybko na zasadzie skojarzeń, przekształcając jedną zabawę w drugą, nie odnotowano jednak reakcji nudy wśród małoletniej widowni. Większość dzieci zrozumiało akcję sceniczną i pozytywnie oceniło widowisko. Maluchy z przedszkoli eksperymentalnych (grupa od Niebieskiej Kaczki i grupa od Żółtej Kaczki), reagowały jednak o wiele silniej niż dzieci z placówek kontrolnych. Przedszkolaki czuły się związane emocjonalne i uczuciowo z rekwizytami, które poznały w pierwszej fazie eksperymentu. Na pytanie: co kaczka zmieniła w twoim życiu? odpowiadały: „No, wszystko! Będę inaczej patrzył na kaczki”, „Będę lepszy”, „Bo koleżanki trochę się zmieniły – były dziwne”, „Byłam wtedy bardziej wesoła, chciało mi się skakać”, „Będę o niej pamiętać”, „Nie wiem, ale tęsknię bardzo”, „Nauczyłem się, że trzeba być dobrym i uczciwym”.

Jan Dorman: Teatr dla przedszkoli posiada swoją odrębną specyfikę. Jest to teatr tworzony przez dziecko na zasadzie wspólnej zabawy. Jest sprawą bardzo istotną, aby proces rozwoju dziecka w zabawie jak najbardziej przedłużyć. Im dziecko dłużej się bawi, tym bardziej się rozwija. Teatr powinien być instrumentem, który rozwija dziecięcą wyobraźnię. Dzieci powinny być współtwórcami widowisk”.

Magazynier teatralny: A kaczki? Panie Janie, naprawdę muszę je znaleźć. Czeka na nie przytulny magazyn.

Kaczki zadomowiły się na „Teatralnym Placu Zabaw Jana Dormana” i nie w głowie im zamknięte przestrzenie. Nawet, jeśli przytulne. Od października 2012 roku występują w spektaklu, inspirowanym trzema realizacjami pedagoga: „Kaczka i Hamlet”, „Konik” i „Która godzina?”, w ramach projektu edukacyjnego Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Wraz z trzema aktorami zapraszają młodych widzów na plac zabaw, gdzie panują zasady przeniesione z podwórka i szkolnego korytarza. Czy zwykła dziecięca sprzeczka o kaczkę może zamienić się w prawdziwą dorosłą wojnę? Czy da się ją odwołać? Na pewno trzeba połączyć siły i porozmawiać ze Słońcem. W końcu wszyscy bawimy się na tym samym podwórku.

***

Zdjęcia, autorstwa Marty Ankiersztejn, pochodzą ze strony internetowej Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego. Wypowiedzi Jana Dormana są cytatami z jego przemowy, zamieszczonej w programie do „Konfrontacji”, Poznań 1968 r. oraz artykułu „Mój teatr”, Teatr Lalek 1968, nr 1-2. Słowa Doroty Dorman pochodzą z tekstu „Uwagi psychologa o teatrze dla dzieci w wieku przedszkolnym” (materiały dołączone do programu spektaklu „Kaczka” prezentowanego na przeglądzie sztuk lalkowych dla dzieci „Konfrontacje”, Poznań 1968). Dr Ewa Tomaszewska wypowiada się wyczerpująco na temat eksperymentu teatralno-pedagogicznego „Kaczka i Hamlet” TUTAJ.

 

tekst: Karolina Grabarczyk
okładka: Nika Jaworowska-Duchlińska