2wilki w styczniowym Świerszczyku
W styczniowym wydaniu magazynu Świerszczyk dla dzieci, który ukazuje się nieprzerwanie od 1945 roku znalazło się opowiadanie „Zapach śniegu” autorstwa Karoliny Grabarczyk z ilustracjami Rafała Grabarczyka.
W styczniowym wydaniu magazynu Świerszczyk dla dzieci, który ukazuje się nieprzerwanie od 1945 roku znalazło się opowiadanie „Zapach śniegu” autorstwa Karoliny Grabarczyk z ilustracjami Rafała Grabarczyka.
Pierwszy numer „Świerszczyka” ukazał się 1 maja 1945 roku w łódzkiej Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”. Autorką tytułu była znana pisarka Ewa Szelburg-Zarembina. Grający za kominem świerszcz miał symbolizować ciepło rodzinnego domu, które odebrała dzieciom wojna.
2Tygodnik powstał z myślą o tych, którzy lubią być na bieżąco z wydarzeniami w lesie. Redakcja periodyka przedstawiała cyklicznie, słowem i obrazem, fakty z życia 2wilków.
Lato 2017 przyniosło niepokój. Obie (Nika i ja) poczułyśmy się przytłoczone splotem niefortunnych wydarzeń i trudnych sytuacji. Wszystko tworzyło jakąś dziwną układankę, która przedstawiała dość ponury obraz.
Ciśnienie, ciśnienie spada… no podkręć!
Mgła pokrywała wszystko jak wata. Było głucho. Brodził przez gęste trawy już dobrych kilka godzin. Zahipnotyzowany, jak we śnie, zapominał dawno po co tu jest. Nagle z letargu wyrwał go metaliczny dźwięk…
Jakież piękne koło zatoczyłam… Stojąc na schodach Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego patrzyłam na gmach Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie, w którym 26 lat temu ówczesny Rektor Jerzy Stuhr otwierał wystawę moich rysunków satyrycznych. zdjęcia: Nika Jaworowska-Duchlińska
Dziś premiera książki z serii PSIEROCINIEC „W poszukiwaniu straconego węchu” pióra Agaty Widzowskiej z moimi ilustracjami, za sprawą Ewy Skibińskiej z Wydawnictwa Wilga. To już druga książka, w której pojawia się magiczne, istniejące naprawdę miejsce – Psierociniec. Jak psiara z psiarą. Agata i Remik. Nika i Mara, i Toro. Trzy psy, które znalazły domy. Psierociniec, […]
Wieczorem ulice gasną. Podwórza znikają w cieniach. W oknach nie ma już życia. Skrzypienie drzwi, szepty niesione przez wiatr, daleki śmiech… muzyka?
Jakie zwierzę, taki warsztat? Czy jaki warsztat, takie zwierzę? Jakkolwiek… lekko nie jest. Dosłownie. W pracowni, własnej pracowni, artysta żyje w zgodzie ze zwierzem. Bo musi.