Karp poleca się na Święta

– Karp! Żywy karp! – rozległo się głośne wołanie za oknem.

Zerwał się jak poparzony, uderzając głową w sufit. W tym roku miał szczęście – spał na górze łóżka piętrowego, co zapewniało mu minimum prywatności. Zalegający na niższym poziomie wujek wydawał z różnych otworów ciała dźwięki, które nie wróżyły nic dobrego.

– Święta… – westchnął… i zeskoczył na dół.

Zimna podłoga przekonała go do założenia puchatych kapci w kształcie dalmatyńczyków. Dostał je dwa tygodnie wcześniej od ciotki na trzydzieste urodziny. Równie dobrze mogłaby dać mu ogromnego pluszowego różowego słonia. Radość byłaby porównywalnie wielka.

Włożył bluzę z kapturem i spodnie od dresu. Powoli schodził po schodach, celebrując każdy stopień, by zyskać cenny czas względnego spokoju. Lata doświadczeń w spotkaniach rodzinnych pozbawiły go złudzeń. Harmonijne Święta można włożyć między bajki. Zatrzymał się na dole. Spojrzał w kierunku przystrojonego do granic możliwości salonu. Było dokładnie tak, jak to sobie wyobrażał: głośno, tłoczno i przaśnie. Czworo dzieci kuzynki, do tej pory zajętych gonieniem psa wokół choinki, rzuciło się na niego z piskiem. Zanim zdążył się zorientować, ciągnął zrobione z fotela sanie Świętego Mikołaja wyładowane po brzegi rozchichotanymi elfami. Skórzane paski od spodni, występujące w roli uprzęży boleśnie wpijały mu się w plecy.

Z kuchni dolatywał zapach makowca i kapusty z grzybami. „Last Christmas” na dobre zdominowało radio. Ojciec wyjadał cichaczem farsz do pierogów, podczas gdy ciotka, matka i kuzynka przekrzykiwały się nawzajem, próbując dojść do porozumienia w sprawie najlepszej techniki ich lepienia. Kabaret. Tylko jakoś nie było mu do śmiechu…

Wyjrzał przez okno. Pierwszy od dawna śnieg zadziałał kojąco. Z zamyślenia wyrwał go histeryczny krzyk matki.

– Jak to zapomniałeś?! Miałeś zrobić jedną rzecz i zapomniałeś?!

Ojciec wyglądał jak zbity pies. Przez chwilę próbował jeszcze się bronić, ale w końcu poległ. Mruknął coś pod nosem i poszedł zobaczyć, czy nie ma go w garażu. Długo nie wracał.

Matka, pomstując na czym świat stoi zarządziła manewry. Sytuacja kryzysowa. Akcja pod kryptonimem POLOWANIE NA KARPIA rozpoczęta. Cała rodzina stała przed domem w rządku. Nawet ojciec wypełzł z garażu po „delikatnej” sugestii matki.

W miarę jak zbliżali się do miejsca, oznaczonego strzałkami z napisem: ŻYWY KARP, przybywało ludzi. Weszli w sam środek zgromadzenia. Parsknął gromkim śmiechem na widok pobladłej twarzy ciotki, wypieków na policzkach wujka, omdlewającej kuzynki, zaskoczonej matki i rozchichotanego ojca. Święta nie będą jednak takie złe!

tekst: Karolina Grabarczyk
ilustracje: Rafał Grabarczyk