Galeria postaci zmyślonych: Pan S.

Pan S. był człowiekiem odważnym i zdecydowanym, a przy tym wrażliwym i opiekuńczym. Pełnił ważną społecznie funkcję inspektora policji w wydziale kryminalnym. Oczyszczał miasto z szumowin, bandziorów, gangsterów i oszustów.

Prezentował się całkiem nieźle. Jak na osiągnięte niedawno półwiecze, przejawiające się nie tylko w marcepanowej liczbie 50 na lukrowanym torcie, kilku dodatkowych siwych włosach i planach na wcześniejszą emeryturę, ale także zupełnie nowej miłości – Miłości Jego Życia – kobiecie paskudnie uwikłanej w ciemne interesy.

Spotkali się przypadkiem. Pan S. zaciskał właśnie kajdanki na nadgarstkach swojego sąsiada, podejrzanego o defraudację miliona złotych i wydanie go na skarpetki z kotkami, gdy przechodząca obok Miłość Jego Życia padła jak długa, potykając się o kocie łby. Pan S. podał jej rękę i… przepadł. Na zawsze. Co w przypadku Pana S. wcale nie trwało zbyt długo…

Choć mogło, gdyby nie but – czerwona szpilka. Dokładnie taka sama, jaką miała na sobie Miłość Jego Życia w dniu ich pierwszego spotkania. Pan S. znalazł ją trzy miesiące później obok ogromnej ilości skarpetek z kotkami w jednej z dziewiętnastowiecznych kamienic.

Podejrzeń nabrał już wcześniej. Przede wszystkim z powodu nadmiernego upodobania Miłości Jego Życia do kotów, przejawiającej się na wszelkie możliwe sposoby. Zwracała się do niego per Kotku i mruczała, gdy brał ją za rękę. Raz nawet otarła się o niego, ponosząc z podłogi widelec.

W obliczu niezbitych dowodów Miłość Jego Życia odeszła w zapomnienie. Pan S. „zdziwił się nieco, ale nie widział powodu, by negować fakty”.

 

*Nawiązanie do tytułu książki Zbigniewa Naszkowskiego „Pan B. zdziwił się nieco, ale nie widział powodu, by negować fakty”.