Lato 2017 przyniosło niepokój. Obie (Nika i ja) poczułyśmy się przytłoczone splotem niefortunnych wydarzeń i trudnych sytuacji. Wszystko tworzyło jakąś dziwną układankę, która przedstawiała dość ponury obraz.
Ludzie o zaciętych twarzach na potęgę wycinali drzewa. Ptaki skrzeczały przeraźliwie, nie mogąc znaleźć swoich gniazd. Dziki przestały podchodzić pod wiejskie domy. Miejski asfalt parował niemożliwie, wydzielając śmierdzące opary. Ludzie mruczeli coś pod nosem w niezrozumiałym dla siebie nawzajem języku. Języki psów zwisały bezwładnie z przegrzanych pysków. Potrzebowałyśmy odmiany. Natychmiast.
Nasze myśli zaczęły krążyć wokół książki, która miała sprzeciwiać się bezczynności. Nie, nie chodziło nam o słodkie, pachnące bitą śmietaną i malinami, leniuchowanie. Ten rodzaj NICNIEROBIENIA wbrew pozorom sprzyja kreatywności. Miałyśmy na myśli niekonstruktywne jojczenie prowadzące do… NIKĄD. Czyli dokładnie tam, gdzie ląduje większość ANIEMÓWIŁEM, TRZEBABYŁO, GDYBYTYLKO, POCOCITO i NIEDAMRADY tuż po wyjściu przez nadaktywny aparat mowy.
Inspirowali nas ludzie czynu, którzy pokonywali samych siebie. Szukali rozwiązań, a nie wymówek. Mieli odwagę iść własną drogą. Ich historie często ratowały nam tyłki od bezproduktywnego zasiedzenia w ciepełku własnych „niemożności”. Tyle tylko, że na ich temat powstało już wiele tekstów… również dla najmłodszych. Poszłyśmy więc krok dalej. Skupiłyśmy się na dorosłych, którzy działali na rzecz dzieci. Lista potencjalnych bohaterów książki pęczniała z każdym dniem, obrastając tłuszczykiem zachwytu nad rolą dorosłego wybawcy. Gdzieś w tym wszystkim zniknęło dziecko. Jego literacka wymowa ograniczała się do funkcji bycia ratowanym. Korczakowskie „małe, lekkie dziecko, którego jest mniej” nabrało nowego znaczenia. Rzeczywiście było go w naszym projekcie o wiele za mało. Poczułyśmy, że chcemy się ku niemu pochylić. Dać mu prawo do samodzielności i własnego zdania. Zwłaszcza, że przypomniały nam się słowa kierowane do naszych małoletnich wersji przez rodziców, ciotki, wujków, babcie i nauczycieli, a nawet sąsiadki: kim będziesz jak dorośniesz? Zupełnie jakby nie wiedzieli, że już wtedy byłyśmy… SOBĄ. I wcale nie musiałyśmy do tego dorastać.
Zebrałyśmy historie dzieci, dla których wiek nie stanowił żadnej przeszkody w ulepszaniu świata. Niektóre z nich były ciężko chore. Inne żyły w państwach objętych działaniami wojennymi. Mierzyły się ze skrajnym ubóstwem lub śmiercią bliskich osób. Były też takie, które miały wszystko i chciały się tym dzielić. Zawstydzały dorosłych siłą charakteru i otwartością umysłu. Nazwałyśmy projekt „Mali ludzie, wielkie serca” i wysłałyśmy do wydawnictw.
***
W trakcie współpracy z wydawnictwem Media Rodzina książka zmieniła tytuł na „I ty możesz zmienić świat. 42 inspirujące historie o niezwykłych dzieciach”. Ukaże się w marcu 2019 roku w trzydziestą rocznicę uchwalenia Konwencji o Prawach Dziecka (1989 r.). Ilustracja wyróżniająca jest jednym z pierwowzorów okładki. Czarno-białe rysunki zamieszczone w tekście zostały nagrodzone w konkursie na ilustrację „Nie ma dzieci, są ludzie” w ramach obchodu Roku Janusza Korczaka, 2012.
***
Dziękujemy naszym mężom: Rafałowi Grabarczykowi i Jarkowi (Duchowi) Duchlińskiemu za wspieranie naszych szalonych pomysłów, słuchanie niestworzonych historii i czynny udział w niekończących się dyskusjach, rodzicom Niki – Reginie i Januszowi Jaworowskim za podzielenie się wiedzą, dzieciom Niki: Weronice, Zosi i Mikołajowi za testowanie projektu, mojej siostrze Oldze Sterczewskiej za psychologię w praktyce, Norce Kowalskiej za unoszenie się wraz z nami na falach absurdu, Tatianie Audyckiej-Szatrawskiej za „matkowanie” książce. Dziękujemy wydawnictwu Media Rodzina, Bronisławowi Kledzikowi, Annie Urban, Ewelinie Angielczyk, Alicji Mielcarzewicz-Cabanek, Elizie Wandtke i Marcie Mleczak. Wszystkim, którzy naprawiali i konserwowali nam skrzydła po stokroć dzięki.