Carnaval Sztukmistrzów

Od 2008 roku Lublin zmienia się latem w barwne targowisko sztuki Nowego Cyrku, teatru i buskerstwa. Przez kilka dni przestrzeń starego miasta przenikają artyści z całego świata, zakrzywiając rzeczywistość i przecząc prawom grawitacji.

Patronem festiwalu jest Jasza Mazur – wędrowny iluzjonista i akrobata – tytułowy bohater, napisanej w języku jidysz, powieści Izaaka Bashevisa Singera „Sztukmistrz z Lublina”. Jego postać ma przypominać o wielokulturowej i wieloreligijnej tradycji miasta, nawiązując jednocześnie do charakteru i tematyki przedsięwzięcia.

Częścią Carnavalu Sztukmistrzów jest Urban Highline Festival – największa tego typu impreza na świecie, skupiająca highlinerów z różnych stron globu, którzy uprawiają powietrzne spacery po linie nad ulicami miasta.

Coroczna Wielka Parada Kuglarska, nawiązuje tradycją do pochodów karnawałowych. Reżyserowana i prowadzona przez różnych artystów sztuki scenicznej, nie tylko otwiera Carnaval, ale także wprowadza go do przestrzeni miejskiej.

Balony Jarosława Koziary. Zdjęcia: Rafał Grabarczyk

Karnawał

Jest wybrykiem. Świętem zabawy, które narusza wyobrażenie o stabilnej, nieśmiertelnej i poważnej kulturze. Ulotnym snem na jawie o przenikających się światach i równoległych wymiarach. Karnawał to chaos, zniszczenie, igranie ze śmiercią, ale też oczyszczenie, odnowa i narodziny. Czas, w którym zniesione są prawa codzienności, a obowiązki i normy nie istnieją. Wszystkie dziedziny sztuki stają się jednością. Znikają podziały i bariery. Zostaje jedynie czysta celebracja życia, w którym strach miesza się z odwagą, a smutek z radością.

Nowy Cyrk

Sztuka Nowego Cyrku rozwija się na całym świecie od kilkudziesięciu lat jako ruch artystyczny i społeczny związany z reformą cyrku w latach siedemdziesiątych. Wtedy to na arenę weszli artyści spoza środowiska tradycyjnego cyrku obwoźnego, posługujący się nieużywanymi dotąd środkami wyrazu. Zaczęto opierać widowiska o jedną spójną historię, opowiedzianą rozmaitymi technikami przez różnych artystów w opozycji do dawnych niepowiązanych ze sobą tematycznie występów, prezentowanych w określonej kolejności. Zmieniła się także przestrzeń. Artyści cyrkowi wyszli z kuglarskich namiotów na ulice, gdzie z powodzeniem prezentują swoje umiejętności szerokiemu gronu odbiorców. Wykorzystują przedmioty codziennego użytku do budowania atmosfery i tworzenia opowieści. Czerpią inspiracje z teatru i tańca. Docierają do domów prywatnych, szpitali, na imprezy okolicznościowe i warsztaty, prowadząc działalność animacyjną, edukacyjną i terapeutyczną.

El Cruce „Punto y Coma” („Kropka i Przecinek”). Zdjęcie: Rafał Grabarczyk

Nowy Cyrk to celebracja człowieka, jego umiejętności i możliwości psychofizycznych. Nie ma w nim miejsca na maltretowanie i wykorzystywanie zwierząt, zwłaszcza dzikich, dla których życie w cyrku oznacza cierpienie i strach.

Nie można jednak powiedzieć, że całkowicie zrywa z tradycją, ma z nią bowiem wspólne historyczne korzenie, sięgające starożytnych Chin, gdzie powszechny zwyczaj sprawdzania wytrzymałości lin holowniczych poprzez rozciąganie ich nad ziemią i chodzenie po nich dał początek sztuce ekwilibrystyki.

W Kanadzie i Francji Nowy Cyrk wszedł do kanonu sztuki wysokiej. Jest uznawany za dziedzictwo kulturowe i artystyczne. W Polsce rozwija się od ponad dekady, łamiąc stereotypy myślenia o cyrku jako mało ambitnej rozrywce.

Highlinerzy. Zdjęcie: Karolina Grabarczyk

Buskerstwo

Sztukmistrz to artysta ulicy – busker, czyli akrobata, żongler, klaun, mim, brzuchomówca, iluzjonista, aktor, tancerz, muzyk, którego obszarem twórczym jest przestrzeń społeczna, a odbiorcami zwykli przechodnie. Buskerstwo uwalnia sztukę, czyniąc ją dostępną dla każdego bez względu na warunki materialne, status społeczny, czy poziom wykształcenia. Wraca do korzeni naturalnej, rodzącej się z potrzeby chwili twórczości, odwołującej się do emocji publiczności. Czasem przekazuje ważne, skłaniające do przemyśleń treści, innym razem po prostu bawi, wzrusza lub przeraża. Zawsze wchodzi w relację z odbiorcą, by obudzić w nim aktywnego uczestnika wydarzenia. Wciąga widza w świat innej rzeczywistości, w której każdy może być kim chce. Często jedynym materialnym wynagrodzeniem artysty są datki zbierane do kapelusza lub futerału na instrumenty.

Carnaval Sztukmistrzów 2017 – IMPRESJE

Czwartek, 27 lipca 2017, Rynek
Stara kobieta w bawełnianym kapeluszu w kwiatki pokazuje nogi. Spuchnięte z fioletową siatką żył i brązowymi plamami. Jedną kładzie na ławce obok buta i papierowej torby, drugą na kocich łbach. Lewą rękę opiera o poręcz, prawą o laskę. Obok dwóch wąsatych dziadków karmi gołębie. Trzymają woreczki z ziarnem na okrągłych brzuchach. Nad nimi linoskoczek. Wyszedł z okna Ratusza i stoi na stalowej linie z rozłożonymi rękami, jakby chciał polecieć. Zamiast niego odlatują gołębie.

Piątek, 28 lipca 2017, Dziedziniec Zamkowy
Montują słońce. Zginęło kilka promieni. Pewnie leżą gdzieś w trawie pod znakiem drogowym. Trzeba je znaleźć. Za kilka dni kolejny „Sen o mieście”.

Scenografia Jarosława Koziary do widowiska „Sen o mieście”. Zdjęcie: Rafał Grabarczyk

Sobota, 29 lipca 2017, Plac po Farze
Kapela gra klezmerską muzykę. Cygańską, bałkańską i żydowską. Wokół tańczą dzieci, ocierając się o instrumenty. Przebiegają między kontrabasem, a trąbką, tuż obok klarnetu. Dotykają włosami akordeonu i skrzypiec. Dorośli siedzą na murkach, nieśmiało przytupując nóżką. Staruszka zadziera wzorzystą spódnicę i kręci kółka razem z dziećmi.

Kapela Timingeriu. Zdjęcie: Rafał Grabarczyk

Niedziela, 30 lipca 2017, Wirydarz Klasztoru Ojców Dominikanów
Na środku stoi walizka, z której wystają dwie nogi w biało-czarne paski. Kawałek dalej stoi ubrany na czarno mężczyzna, który trzyma w dłoniach białe jajo. Walizka przemieszcza się, wydając dziwne dźwięki. Mężczyzny drapie się po głowie, robiąc dziwne miny. Z tłumu rozlega się dziki rechot, który zaraża wszystkich.El Cruce „Punto y Coma” („Kropka i Przecinek”). Zdjęcie: Rafał Grabarczyk