Przygody Alicji w lustrze

Alicja przegląda się w Krainie Czarów jak w lustrze. Wiktoriańska dziewczynka, w ciasnym gorsecie sztywnych zasad i norm zachowania, widzi swój świat kompletnie obrany z sensu.

Charles Lutwidge Dodgson

Angielski matematyk – profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego jest introwertykiem. Jąka się podobnie jak większość z jego dziesięciorga rodzeństwa, którym surowe wychowanie ojca – pastora anglikańskiego odebrało płynność wymowy. Jest człowiekiem poważnym. Interesuje się zagadkami matematycznymi, grami liczbowymi i sportowymi. Prace naukowe, w zakresie matematyki i logiki, podpisuje zawsze: Charles Lutwidge Dodgson. W 1877 roku przyjmuje święcenia kapłańskie, nigdy nie pełni jednak obowiązków duszpasterskich. Druga część jego natury występuje pod pseudonimem Lewis Carroll.

Lewis Carroll

Angielski pisarz, poeta, fotograf, słynny dziewiętnastowieczny portrecista dzieci i jeden z prekursorów fotografii artystycznej urządza bale nawet dla stu dziewczynek jednocześnie. Jego apartament pełen jest pozytywek, zabawek i bajkowych różności. Prowadzi bogatą korespondencję z dziećmi. W ich towarzystwie nigdy się nie jąka. Twórczość literacką podpisuje zawsze: Lewis Carroll, nie życzy sobie jednak, by zwracano się do niego w ten sposób w życiu prywatnym.

Alicja Liddell

Jedna z trzech córek Henry’ego George’a Liddella – wicerektora Uniwersytetu Oksfordzkiego, a jednocześnie przyjaciela Charles’a Lutwidge’a Dodgsona, uważana za pierwowzór głównej bohaterki „Alicji w Krainie Czarów”.  Dziesięcioletnia wówczas Alicja i jej siostry, z zapartym tchem, słuchają opowieści o podziemnej krainie, podczas wycieczki łodzią po Tamizie, 4 lipca 1862 roku. Młoda pana Liddell dostaje, półtora roku później, rękopis opowieści z, własnoręcznie wykonanymi przez Carrolla, ilustracjami na gwiazdkę.

„Alicja w Krainie Czarów”

Lewis Carroll, namawiany do wydania powieści, dokonuje zmian w tekście i dopisuje kolejne rozdziały, by w 1856 roku oddać „Alicję w Krainie Czarów”, z ilustracjami J. Tenniela, w ręce szerokiego grona odbiorców. Opowieść, unosząca się w oparach absurdu, szybko wchodzi do światowego kanonu literatury dla dzieci i młodzieży. Nie omija także dorosłych. Utwór, w wersji oryginalnej,  jest bardzo wieloznaczny, dysponuje więc ogromną przestrzenią dla pełnoletniej wyobraźni. Liczne gry słowne podbijają możliwość odbioru treści na wielu poziomach, a odwołania do skojarzeń językowych dedykowane są niezidentyfikowanemu czytelnikowi (everyman). Znany nam, z tłumaczenia polskiego, Kapelusznik (ang. Mad Hatter) to postać podporządkowana językowi. „To be mad as a hatter” oznacza „być szalonym”. Kot-Dziwak (ang. Cheshire Cat) to natomiast zwierzęce wcielenie powiedzenia „to smile like a Cheshire cat” – „szczerze się uśmiechać”. Kraina Czarów, to zatem nic innego, jak świat złożony z przypadkowo połączonych fragmentów rzeczywistości, tworzących sen pełen niedomówień i rzeczy pozornie niemożliwych.

Lustro Krainy Czarów

Alicja przegląda się w Krainie Czarów jak w lustrze. Wiktoriańska dziewczynka, w ciasnym gorsecie sztywnych zasad i norm zachowania, widzi swój świat kompletnie obrany z sensu. Zamiast znanego jej z życia podwieczorku zaserwowano jej nagle wersję odwróconą – „zwariowany podwieczorek”. Zasady gry w krokieta uległy drastycznym zmianom, ocierając się o granice nonsensu, a ciągłe wahania wzrostu nie wpłynęły dobrze na jej poczucie tożsamości. Stykając się z absurdem zaczyna więc zadawać sobie pytanie: kim jestem?

– Kimże ty właściwie jesteś? – zapytała (Gąsiennica).
Nie był to zbyt zachęcający początek rozmowy. Alicja odpowiedziała dość nieśmiało:
– Nie wiem, akurat teraz nie wiem dokładnie, proszę pani. Wiedziałam, kim byłam, kiedy się obudziłam dziś rano, ale od tego czasu chyba się parę razy zmieniłam.

Taka, wypowiedziana na głos wątpliwość, jest niezmiernie ważna nie tylko z punktu widzenia samej powieści, ale i całej literatury dziecięcej.  Alicja jest bowiem pierwszą w historii znaną bohaterką książki, która ma prawo się nad tym zastanawiać. Co więcej, dziewczynka szuka  odpowiedzi. Nagle zaczyna rozumieć, że świat „na górze”, dobre maniery i poprawny język w „Wonderland” nie działają, a wszystko czego nauczyła się w szkole jest tutaj zupełnie nieprzydatne. Znana jej mentalna przestrzeń rozpada  się więc na kawałki, pozostawiając po sobie chaos i poczucie zagubienia. Pęka też samo lustro – łącznik pomiędzy dawną i nową Alicją, niczym zwierciadło w „Królowej śniegu”. Jego odłamki, podobnie jak w baśni Andersena, zmieniają sposób patrzenia i odczuwania. Z tą różnicą, że Kaj na tym traci, a Alicja zdecydowanie zyskuje. Przede wszystkim pewność siebie, ale i kształt swojego „ja”. Kraina Czarów i jej mieszkańcy, w szorstki, nieco brutalny sposób, popychają dziewczynkę ku dorosłości. Pokazują, że nie da się odpowiadać wierszykiem na wszystkie rodzące się kwestie. Królicza nora inicjuje bolesny upadek, rozumiany dosłownie i metaforycznie. Za jej pośrednictwem Alicja „wpada” w konieczność boksowania się ze światem, który jest dla niej zwyczajnie niemiły. Tylko czy wypada mu się sprzeciwić?

Dwie Alicje

Mamy zatem do czynienia nie z jedną, lecz z dwoma Alicjami. A może raczej z Alicją i jej lustrzanym odbiciem, rozumianym nie tylko jako zupełne przeciwieństwo – dojrzałą wersję jej samej, ale także, jako wizualizacja błędów w myśleniu i postrzeganiu świata? Lustro pełni przecież w literaturze ogromną rolę. Jest atrybutem władców („Baśń o królewnie Śnieżce”), ostrzega o zdradzie („Królowa wieszczek”), pokazuje najskrytsze marzenia („Harry Potter i kamień filozoficzny”), przewiduje przyszłość („Władca Pierścieni”). Wreszcie pokazuje prawdę o nas samych („William Wilson”). Jest bramą do świata o odmiennej mentalności. Umożliwia rozliczenie dotychczasowego „ja” i szukanie prawdziwej tożsamości. Można się w nim przejrzeć i otrzymać informację zwrotną. Trzeba jednak mieć do tego odwagę. Zawsze jest przecież szansa, że lustrzane odbicie nie spełni naszych oczekiwań. Dwie Alicje dają możliwość skonfrontowania się z własnym odbiciem, nie gwarantują jednak rozpoczęcia procesu rozwoju. Powieść Carrolla to historia szeroko pojętego dorastania, zmieniania się pod wpływem okoliczności. Kluczem do takiej ewolucji jest jednak zawsze upadek. Brutalnie uwalniająca konfrontacja z bezsensem dotychczasowej sytuacji.

 „Alicja w Krainie Czarów” oczami młodych

Sara Piekarska (17 lat; miłośniczka „Alicji w Krainie Czarów”; kolekcjonuje przedmioty związane z powieścią):
„Alicja w Krainie Czarów” jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych dzieł literackich. Podziwiam wyobraźnię autora, który opisuje niezwykłe rzeczy w tak naturalny sposób, że czuję jakbym się z nimi urodziła. W  jakimś stopniu uzupełnia to, co dobrze mi znane i odpowiada na moje potrzeby. Sam motyw „wpadania do króliczej nory” jest dla mnie metaforą, z pozoru, zwykłej, nudnej i przewidywalnej sytuacji, która z czasem przemienia się w coś cudownego, niesamowitego i wciągającego bez reszty. ”Alicja” to plama kolorów na szarym tle, materializacja wyobraźni i to nie byle jakiej wyobraźni, bo wyobraźni dziecka. Nie ma w niej rzeczy niemożliwych, co jest dla mnie niewyobrażalnie piękne. To, co niesamowite i abstrakcyjne nie jest jednak pozbawione logiki. Wypowiedzi Kota są przecież bardzo racjonalne. W tym szaleństwie jest reguła.

Zosia Mostrąg (15 lat; gra Alicję w spektaklu teatralnym):
Alicja, którą gram w spektaklu jest niezwykle śmiałą dziewczyną, która niczego się nie boi, nie widzi żadnych granic i uważa się za lepszą od innych. Wykorzystuje swoje atuty, aby pokazać, że otaczające ją istoty są prawie niczym. Pierwszy raz pojawia się w scenie z drzwiami. Kiedy dziewczynka powiększa się, stając się dużą Alicją, zaczyna płakać. Jest załamana i wpada w rozpacz. Jednak, gdy ukazuje się w jednej z ostatnich scen wykazuje ogromną pewność siebie. Jest do mnie trochę podobna, ale ja nie skreślam ludzi tylko dlatego, że czegoś im brak. Potrafię słuchać i nie stawiam siebie ponad innymi.

Sara Piekarska: Moją ulubioną postacią jest Kot z Cheshire – bohater nie do końca pozytywny, ale właśnie to najbardziej mi się w nim podoba. To, co nieskończenie dobre i cnotliwe, jest zwyczajnie nudne. Nie wyobrażam sobie życia bez wypowiedzi uśmiechniętego Kota:

– Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej.
– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak.
– Właściwie wszystko mi jedno.
– W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.
– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia.
– Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.”

Podoba mi się jego spokój i niewątpliwe poczucie humoru. Imponuje wieczny, niewymuszony uśmiech. Kot-Dziwak pozwala mi wierzyć, że nie trzeba być kimś wielkim i wspaniałym, by być szczęśliwym. W pełni się z nim utożsamiam. Jego leniwy, lekko wredny i wesoły charakterek jest jedynym literackim odzwierciedleniem mojej osoby. Może dlatego świat Alicji jest dla mnie taki cudowny? Może najzwyczajniej mam w sobie ten sam rodzaj bzika? Chciałabym, żeby tak było.

Zosia Mostrąg: Najbardziej lubię chyba Królika. Zawsze jest świetnie i zabawnie przedstawiany w spektaklach oraz filmach. Dla mnie jest kluczową postacią w tej sztuce, dzięki niemu Alicja wpada do dziury i przeżywa wiele niezwykłych przygód. Po prostu wzbudza moją sympatię. Najbardziej utożsamiam się właśnie z tą postacią. Wiecznie zabiegany, ciągle ma coś do zrobienia i nie ma chwili na odpoczynek. Dokładnie tak, jak ja.

Nieskończenie wiele „Alicji”

Każdy ma swoją „Alicję”. Każdy widzi ją inaczej. Znajduje w niej odmienną przestrzeń. Na świecie jest więc nieskończenie wiele „Alicji”. Teatralnych, filmowych, literackich i  graficznych, przeżywanych w towarzystwie. I prywatnych. Doświadczanych w samotności, w zaciszu własnego serca.

W 2015 roku minęło sto pięćdziesiąt lat od pierwszego wydania powieści. Z tej okazji estońska artystka Viive Noor zaprosiła grafików do stworzenia ilustracji, na podstawie wybranego z książki motywu, i udziału w międzynarodowej wystawie „It’s always Tea-Time”. Na wezwanie odpowiedziało siedemdziesięciu dwóch ilustratorów z szesnastu krajów, w tym z Polski. Projekt Noor pokazał światu kolejne twarze „Alicji”. Wiele z nich czeka jednak wciąż do odkrycia.

***

Zdjęcia, ze spektaklu „Alicja po drugiej stronie lustra” teatru Papahema, autorstwa Katarzyny Chmury-Cegiełkowskiej zostały opublikowane za zgodą i dzięki uprzejmości autorki. Dziękujemy. Zamieszczone ilustracje pochodzą z wystawy Viive Noor „It’s always Tea-Time” oraz z książki „Alice nel Paese delle Meraviglie” (Lewis Carroll & Rebecca Dautremer).

 okładka: Nika Jaworowska-Duchlińska