Książki dla dzieci, poruszające trudne tematy, pojawiają się w Polsce coraz częściej. Nadal wzbudzają jednak kontrowersje. Nie zawsze zyskują akceptację rodziców, opiekunów, nauczycieli, pedagogów i bibliotekarzy. Trudno więc mówić o ich powszechnym wykorzystaniu w inicjowaniu kontaktu małych ludzi z literaturą. Pytanie: dlaczego?
Odpowiedź ma często podłoże historyczne. Pokutuje osiemnastowieczny dyskurs postrzegania dziecka jako istoty z natury niewinnej i naiwnej, którą należy chronić jak najdłużej przed kulturą dorosłych. Takie wyobrażenie o małoletnim odbiorcy rzeczywistości nakłada na jego pełnoletniego opiekuna konkretną rolę. Ma być nie tyle filtrem, co zaporą pomiędzy dzieckiem, a zewnętrznym światem, który niesie ze sobą przykre doświadczenia, demoralizuje, dostarcza złych wzorców. Nic więc dziwnego, że wymaga cenzury.
Jest w tym pewien rodzaj zakłamania. Dziecko jako mimowolny uczestnik faktyczności wie przecież wiele o życiu. Doświadcza przykrych uczuć i emocji. Styka się z chorobą i śmiercią. Walczy o uwagę rodziców i swoje miejsce w grupie rówieśniczej. Przeżywa rozstania. Zmaga się z procesem dorastania. A to wszystko tylko w najlepszym przypadku. Ma więc prawo do konfrontowania się z trudnymi tematami również za pośrednictwem literatury. Zwłaszcza, że dla małego człowieka tematy tabu nie istnieją. Nie zdążył jeszcze wykształcić w sobie negatywnych reakcji na kwestie, w danej kulturze, pomijane milczeniem. Chętnie zadaje więc pytania. Dociekliwie szuka odpowiedzi. Dorosły, który nie radzi sobie z daną tematyką, czy to z powodu traumatycznych przeżyć czy niedojrzałości emocjonalnej, będzie natomiast unikał takich zagadnień również w literaturze dla dzieci. Okaże się powściągliwy w wyrażaniu tego co dotyka jego intymności i narusza mechanizmy obronne. Tym samym nieświadomie zaszczepi w podopiecznym przekonanie, że istnieją sfery życia, o których się nie rozmawia. Niesie to za sobą pewne niebezpieczeństwo. Dziecko może uznać za niestosowne dzielenie się z opiekunem informacjami o zagrażających mu nadużyciach ze strony rówieśników czy osób dorosłych. Obawy o naruszenie delikatnej konstrukcji psychicznej malucha są jednak często uzasadnione. Dlatego warto jest kierować się rzeczywistą potrzebą dziecka, czekając na sygnał gotowości z jego strony. Choćby najmniejszy. A potem zmierzyć się, wspólnie z nim, z realiami życia, które rzadko mają smak landrynek.
I tutaj pojawia się problem. Naznaczeni własnymi ograniczeniami, niejednokrotnie wyniesionymi z domów rodzinnych, zwykle unikamy niewygodnych tematów. Nie lubimy i nie umiemy konstruktywnie dyskutować. Na szczęście literatura dostarcza gotowych narzędzi do niełatwych rozmów. Dobra, wartościowa pod względem literackim i artystycznym książka jest zaproszeniem do dialogu pomiędzy czytającym a dzieckiem. Bramą do świata małego człowieka, w którym odkrywa przed dorosłymi swoje prawdziwe zainteresowania i towarzyszące mu emocje. Przestrzenią, w której buduje swoją tożsamość. Obszarem rozwijania empatii i kompetencji społecznych. Bezpiecznym miejscem zetknięcia się z realnym życiem, z którego można się wycofać, odkładając książkę, gdy okaże się zbyt przytłaczające. Wreszcie krainą poszerzania wachlarza sposobów radzenia sobie z rzeczywistością. Domeną dojrzałej istoty ludzkiej.
Lubię postrzegać dziecko jako kompetentną jednostkę, której stawia się wyzwania. Dostosowane do jego możliwości percepcyjnych, etapu rozwoju psychicznego i emocjonalnego oraz ogólnej gotowości do podjęcia dialogu z opiekunem. Oparte o uczciwość, szczerość i unikanie autorytaryzmu, ale z uwzględnieniem faktu, że maluch jest nowicjuszem, który dopiero wkracza w życie. Jako osoby dorosłe mamy obowiązek wspierania progresu duchowego, emocjonalnego i osobowościowego dzieci znajdujących się pod naszą opieką. Dlatego tak ważne są rozmowy o literaturze. Pod warunkiem, że jest to literatura rozwijająca, a taka zawsze stawia pytania. Zwłaszcza te trudne.
***
Tekst został opublikowany również, w formie drukowanej, w:
Słowie Katowic 11/2016, Słowie Krakowa 11/2016, Słowie Trójmiasta 11/2016, Słowie Wrocławian 11/2016, Słowie Warszawy 12/2016, Słowie Łodzi 12/2016 i Słowie Poznania 12/2016.
Szersze ujęcie tematu zaprezentowałam podczas wykładu, o tym samym tytule, 29-go września 2016 roku w trakcie konferencji dla bibliotekarzy „Bibliokreacje, czyli wokół literatury dziecięcej” w Wałbrzychu.
tekst: Karolina Grabarczyk
okładka: Rafał Grabarczyk