Pokój bez okien

W pokoju bez okien jest ciemno i duszno. Nie słychać w nim Śmiechu. Śmiech jest zbyt głośny. Zburzyłby z trudem zbudowany Spokój – małą Stabilizację o pustych oczach. A może by tak usiąść pod ścianą na krześle? Pokołysać się chwilę w przód i w tył, a potem zasnąć stuletnim snem księżniczki o złotych włosach? Przespać wszystko i obudzić się już tylko szczęśliwą? Cóż, kiedy  krzesło boleśnie uwiera w plecy, nie dając zasnąć.

Kobieta wie co znaczy czekać. Na odpowiedni moment. Właściwą chwilę. Lepsze czasy. Aż dzieci dorosną. Jeszcze tylko nadrobi zaległości z pracy. Odbierze córkę z przedszkola. Zrobi zakupy. Zawiezie syna na mecz koszykówki. Ugotuje obiad na jutro, posprząta w kuchni, nastawi pranie, uprasuje mężowi koszulę, STOP! – zapomniała ładnie wyglądać… no to: make-up, włosy upięte, sukienka koniecznie modna, szpilki dopasowane kolorem i … JUŻ! Teraz zajmie się sobą… Będzie tworzyć: tańczyć, śpiewać, malować, pisać i lepić w glinie. Będzie biegać z wilkami!

– Nie garb się! Głowa do góry, łopatki ściągnięte, kolana razem. Grzeczne dziewczynki nie chodzą po drzewach! – słyszy w głowie zardzewiały głos matki.

Siedzi więc bez ruchu. Skamieniała. Na kilka sekund zapomina oddychać.  W końcu łapie nerwowo jeden duży haust powietrza i czeka, aż przestanie być głodna innego życia. To w końcu minie. Takie chwile nigdy nie trwają długo…

– Masz wszystko czego ci trzeba. MASZ wszystko czego ci trzeba. Masz WSZYSTKO czego ci trzeba! – powtarza w myślach.

Próbuje zagłuszyć w sobie duszę dzikiej kobiety. Zagadać pragnienie tworzenia. Wszystko na nic. Wciąż umiera powolną śmiercią miliona istnień zamkniętych w złotej klatce. Zaczyna rozumieć, że musi wyprawić sobie pogrzeb. Zakopać w ziemi stare przyzwyczajenia, złudne konwenanse, stereotypy myślenia i zbudować się od nowa. Gdy zostają z niej już tylko białe, rozsypane po podłodze kości zaczyna żyć.

Ściana pęka w ledwie widoczny kształt drzwi. Do środka sączy się jeszcze nikły, ale ożywczy strumień powietrza. Na pokrytej kurzem, kamiennej posadzce pojawia się pierwsza smuga światła. Szkielet powoli pokrywa się mięsem. Odrasta świeża, jeszcze różowa skóra. Oczodoły wypełniają się blaskiem kolorowych tęczówek. Mięśnie prężą się do skoku. Kobieta chce biec i kruszyć mury…

Tekst: Karolina Grabarczyk
Ilustracje: Rafał Grabarczyk