Dokąd idziesz Czerwony Kapturku?

Areszt Śledczy w Warszawie-Białołęce nie wyróżnia się niczym szczególnym. Szare mury. Zakratowane okna. Drut kolczasty zamiast ogrodzenia, oddzielający dwa światy. I Czerwony Kapturek, który wybrzmiał szczególnie mocno.

Joanna Piekarska: Tego dnia niosłam ze sobą dużą ilość książek. Minęłam już śluzę, w której zostałam dokładnie sprawdzona, a na horyzoncie widziałam kolejną kratę. Jeden ze strażników więziennych zawołał: idzie ta pani od „Czerwonego Kapturka”! Na chwilę zamarłam, byłam przekonana, że wie o moim tatuażu na plecach, pomimo, iż mam na sobie sweter.

emotikon_pasiakNosimy na sobie rysy, skazy, ślady naszych historii. Czasem ukrywamy je pod promiennym uśmiechem, witając się z sąsiadem. Kiedy indziej zakładamy ciemne okulary, rzekomo dla ochrony przed słońcem, by nie wypłynęły z oczu w postaci łez. Albo podnosimy wysoko głowę, by być ponad to, co wgniata nas w ziemię. A gdy prawda wychodzi na jaw sami jesteśmy nią zaskoczeni.

Joanna Piekarska: Gdy zaczęłam interesować się baśniami i odkryłam interpretację „Czerwonego Kapturka” zarysowaną przez Bettelheima, uzmysłowiłam sobie, jaki najbardziej sugestywny obraz miałam przed oczami w dzieciństwie, gdy opowiadano mi tą historię. Nie widziałam zielonej łąki, słoneczka i radosnej dziewczynki. Do tej pory, gdy myślę o Czerwonym Kapturku, widzę ciemny las i wielkiego, oddychającego za moimi plecami wilka.

emotikon_pasiakCzytamy przez pryzmat własnych doświadczeń. Dla każdego z nas ta sama opowieść będzie o czymś zupełnie innym. Jednych przeżuje i wypluje. Innych delikatnie obejmie. Będą i tacy, których nie dotknie. To, co najbardziej do nas przemawia, świadczy o tym jakimi jesteśmy ludźmi, co nas spotkało i co nas ukształtowało.

Joanna Piekarska: Dla mnie historia Czerwonego Kapturka jest najważniejsza, bo wiele rzeczy sobie dzięki niej uświadomiłam. Przede wszystkim zdiagnozowałam sama siebie. Ale dotarł do mnie również sposób myślenia dziecka. Wiem już jak bardzo jego prywatne doświadczenia wpływają na to, jak interpretuje bajkę. Moja bratanica ma bardzo gęste włosy, co jest związane częściowo z zaburzeniami chorobowymi. Jej dwie młodsze siostry często jej z tego powodu dokuczają. Opowiedziałam więc Sylwii baśń o Kopciuszku, a potem poprosiłam, by powtórzyła ją własnymi słowami. Opisała dokładnie zachowanie sióstr dziewczynki. Twierdziła, że szarpały ją za włosy, drapiąc po głowie szczotką i wyrywając całe pukle. Gdy zwróciłam jej uwagę, że nic takiego nie mówiłam, usłyszałam słowa sprzeciwu: jak to? Przecież powiedziałaś: TORTUROWAŁY!

emotikon_pasiakNakładamy kalkę własnych doświadczeń na wszystko, co słyszymy, widzimy, czym żyjemy. Tworzymy różne wizualizacje tych samych słów i całych zdań. Każdy z nas zobaczy coś zupełnie innego, gdy usłyszy słowo: DOM.

Joanna Piekarska: Wspaniale, gdy te obrazy są kolorowe i bezpieczne, ale to nie jest jedyny możliwy scenariusz. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Dla kogoś wilk jest oswojonym zwierzątkiem, które można wziąć na kolana, a dla kogoś innego groźnym drapieżnikiem.

emotikon_pasiakCzy istnieje jakaś obiektywna prawda? Jakiś schemat, wzór, którego można się uczepić, by rozpisać równanie i znaleźć niewiadomą? Może chociaż, nadgryziony wilczym zębem, traktat o wyciąganiu wspólnego mianownika z ludzkich historii? A może trzeba patrzeć szerzej, dłużej, bardziej wnikliwie, by dostrzec wartość w byciu indywidualną jednostką z prywatną opowieścią? Nawet, jeśli trudną. Może trzeba odnaleźć własną baśń? Zagubić się w niej, by móc się odnaleźć?

Joanna Piekarska: U mnie to zaburzenie sięga o wiele głębiej. „Czerwony Kapturek”,  w różnych wydaniach i interpretacjach, zajmuje pierwsze, drugie i trzecie miejsce na mojej osobistej liście bestsellerów. Zbieram też wszystkie przedmioty związane z tą postacią (uśmiech). Z jednej strony po prostu uważam, że są piękne, z drugiej nie mogę obejść się bez analizy genezy ich powstania. Mam w swojej kolekcji piękne, uśmiechnięte Czerwone Kapturki w wyprasowanych spódniczkach, ale mam i takie, na które smutno patrzeć, bo widać w nich strach. Wszystkie mają dla mnie ogromne znaczenie. Sama baśń opowiada o sprawach bardzo trudnych i intymnych, żaden z tych przedmiotów nie wzbudza we mnie jednak negatywnych emocji.

emotikon_pasiakCo sprawia, że utożsamiamy się z konkretnym bohaterem książki? Dlaczego jedne postacie nas poruszają, a inne pozostają niezauważone? Czy wpływ na to ma tylko talent pisarski autora? Poziom jego sprawności w kreśleniu rysu charakterologicznego figury? A może jest coś więcej? Jakaś cienka nić porozumienia między rzeczywistością i fikcją, która nie pozwala przejść obok siebie obojętnie?

Joanna Piekarska: Chciałabym przygarnąć i przytulić do piersi wszystkie Czerwone Kapturki. Cieszę się, że babcię spotyka zasłużona kara. Choć byłoby miło i grzecznie powiedzieć, że skoro nauczyła się czegoś, to jej darujmy. Myślę, że wszystkie kobiety powołane do tego, żeby chronić dzieci i nie wywiązujące się z tego zadania, ponoszą dużą część odpowiedzialności za ewentualne tragiczne sytuacje. Mają obowiązek uświadamiania dziewczynkom jakie zagrożenia, obrośnięte futrem i kapiące testosteronem, mogą na nie czyhać w różnych miejscach. Nie zawsze jest to gęsty las.

emotikon_pasiakLiteratura musi działać na emocje. Przywoływać obrazy. Tworzyć je. Kazać rozliczać się z przeszłością, mierzyć z teraźniejszością i myśleć o przyszłości. Prowokować do szukania odniesień i skojarzeń. Odwoływać się do naszych uczuć. Inicjować zmianę wystroju mózgu. W przeciwnym razie jest tylko martwym zlepkiem liter.

Joanna Piekarska: Gajowy kojarzy mi się bardzo osobiście, choć w różnych wersjach baśni jest kimś innym. Czasem jest leśniczym. Kiedy indziej drwalem. W moim odczuciu jest postacią bardzo pozytywną, wybawcą, kimś, kto chce ratować i robi to umiejętnie. A jednocześnie przystojnym, postawnym  mężczyzną o szerokich ramionach, gwarantujących poczucie bezpieczeństwa. Mój gajowy ma konkretną twarz – mojego młodszego brata, który jest bardzo odpowiedzialny i zawsze chroni swoją rodzinę.

emotikon_pasiakZostaje jeszcze zakończenie. Czy za każdym razem istnieje tylko jedna wersja? Czy mamy prawo tworzyć własny finał? Albo wybierać spośród dostępnych opcji? Dlaczego jedne zakończenia nas satysfakcjonują, a inne zostawiają z niedosytem?

Joanna Piekarska: Moim ulubionym zakończeniem jest to, w którym wilkowi zostaje wymierzona sprawiedliwość. Ma zaszyte w brzuchu kamienie i pada martwy. Uważam taki finał historii za bardzo uzasadniony, zwłaszcza z perspektywy dziecka, które powinno mieć jasny przekaz, że zło zostało surowo ukarane. Świat dziecka wymaga dokładnych określeń.

emotikon_pasiakŚwiat dorosłych nie jest już taki oczywisty. Bywa, że zło przylega tak ściśle do dobra, że ciężko je odróżnić. Tworzą monolityczny twór, w którym kotłują się wartości, sprzeczne myśli, słabości i niedowierzania. Bo czasem trudno przyznać, że człowiek, który mając kilka lat, koniecznie chciał ukarać wilka, teraz ukrywa się przed myśliwym.

W tej samej serii:
Cienka czerwona linia
Dziecko w świecie baśni

tekst: Karolina Grabarczyk i Joanna Piekarska
redakcja: Karolina Grabarczyk
okładka: Rafał Grabarczyk
rysunki: Nika Jaworowska-Duchlińska